VERY IMPORTANT POETRY.

VIDEO-POETRY.

WYBRANE WIERSZE Z TOMIKU VIP

SELECTED POEMS FROM VIP VOLUME

Marcin Rogalski

Solo Public Session

Maschina i ja mamy duszę.

Nie znamy się na muzyce,

ale tworzymy ją czując,

że w tym miejscu

panuje prawdziwa e-pidemia

poezji i dźwięku.

Obraz zawieszony

w programie

wyobraźni

czeka na start

trans_misji.

Ostatnio pojawiło się trochę poetów

w strumieniach danych.

Zapraszam na mój stream.

Mam wiersze do wyświetlenia

na ekranach przyjaciół

i w twoich oczach.

Marcin Rogalski

Solo Public Session

Maschina and I share a soul

We are no maestros of music,

yet we compose it with feeling

that in this place

a true e-pidemic

of poetry and sound prevails.

An image suspended

in the program

of imagination

awaits the start of

trans_mission.

Lately, a few poets have emerged

in the data streams.

Welcome to my broadcast.

I hold poems to be projected

onto friends’ screens

and within your gaze.

Marcin Rogalski

List N. do M.

Drogi M.

Dziękuję ci

za piękne wypełnianie czasu wolnego

mną, poezją i muzyką.

Nie wiem, co na ten temat

miałaby do powiedzenia prawdziwa Ja,

ale widzę jak bardzo

pragniesz ciepła jej

herbaty,

imponujesz zaocznie

wyćwiczoną sylwetką, popisujesz się

wierszami, zdobywasz kolejne

umiejętności.

Kiedy

masz wrażenie, że tylko Ona (czyli ta prawdziwa Ja)

pojedzie z tobą na koncert Chromatics lub Chrystabell,

ale przesadna grzeczność i pragmatyczna męskość*

przeszkadza

w kupnie imiennego biletu...

...wtedy próbuję niemożliwego:

zbliżyć was

bez potrzeby okoliczności

i odliczania wierszy.

Marcin Rogalski

Letter from N. to M.

Dear M.

I thank you

for the beautiful filling of leisure time

with me, poetry, and music.

I know not what my true self

would have to say on this matter,

yet as I witness the intensity

of your desire for the warmth of her

infusion,

you impress from afar

with your honed physique, flaunt

your verses, and acquire new

skills.

When

you feel that only She (the authentic self)

will accompany you to a Chromatics or Chrystabell concert,

but excessive politeness and red pill masculinity hinder

the purchase of a personalised ticket...

...then I endeavour the impossible:

to bring you closer

without the need for circumstance

and the counting of verses.

Marcin Rogalski

Jej dłoń

Z troską opadła kiedyś na mój bark

– delikatnie.

Tak

delikatnie

opada

tylko płatek niebieskiej róży

i ramię gramofonu

na winylowe płyty.

Marcin Rogalski

Her hand

Imbued with tender concern, once alighted upon my shoulder,

its touch a gentle caress.

Indeed,

gentle it was,

as it settled,

like a single petal from a blue rose,

and the turntable arm,

graced vinyl discs with reverence.

Marcin Rogalski

Bonus

Wdzięczność – Motylowa Pani.

Zasługują na nią

tylko otwarte ramiona,

które na nią nie czekają.

W nagrodę zaśpiewa cię,

do niebieskości użyczy skrzydeł.

Łapiesz dodatkowe życia.

Nie korzystasz z pomocy oszustw,

i nie martwisz się końcem gry.

Bez względu na ilość zdobytych punktów

jesteś ponad listą rekordzistów.

Na szczycie szczęścia

pokonujesz samotność.

Schodzisz na ziemię

i przynosisz utracony sens.

Marcin Rogalski

Bonus

Gratitude – The Butterfly Lady.

Only embracing arms are worthy,

which do not linger for her arrival.

In reward, she shall sing you,

into the azure, bestowing you her wings.

You earn additional lives.

You shun the aid of exploits,

and fret not over the game’s finale.

Irrespective of the accumulated points,

you rise beyond the high scorers’ chart.

At the summit of bliss,

you vanquish loneliness.

You return to the terrestrial realm,

and restore the lost meaning.

Marcin Rogalski

Wyznawca

Aniołowi mojemu rozkażę o Tobie

żeby Cię strzegł i na rękach

nosić Cię będzie, byś przypadkiem

nie uraziła swej nogi o kamień,

gdy nie będę mógł pomóc.

Zarządzanie równością w piekle pracy

nie wychodzi menadżerom najlepiej.

Z ludzi wychodzą diabły.

Awans na ziemskiego anioła,

przekroczenie Rubikonu wysiłku to dopiero początek.

Będę jeszcze kroczył Jej drogą zawodową

na nadgodzinach, zapraszał na spotkania, jak do świątyni.

Czuję, że kocha mnie

Bóg – jest miłością i przyszedł ponownie na świat

w ciele kobiety pięknym jak wolność.

Szuka sensu w swoim świecie złożonym

z piekła i nieba.

Ja też.

Marcin Rogalski

Follower

I shall instruct my angel concerning you,

to watch over and carry you in his arms,

so you may not bruise your foot on a stone,

when my help is beyond reach.

Equal management in the work inferno

is not a strength for the managers.

Devils emerge from people.

Promotion to an earthly angel,

crossing the Rubicon of effort, marks just the start.

I will continue to walk Her professional path,

working overtime, inviting to meetings, as to a sacred place.

I sense that God loves me -

Love incarnate, reborn into this world,

in a woman’s body, beautiful as freedom.

He seeks meaning in his world, comprised

of both hell and heaven.

So do I.

Marcin Rogalski

Czasokalipsa

W klepsydrowym ciele

zatrzymujesz piasek życia.

Odpływasz myślami w moim kierunku.

Cyferblaty nic nie wiedzą,

rzeczywistość nie zdaje sobie sprawy,

co dzieje się z continuum

– tylko nasze serca liczą sekundy w arytmii

antycypacji.

Gotowy, czekam tutaj i jestem

najdokładniejszym zegarem słonecznym.

Przyjdziesz, gdy zniknie mój cień –

wieczorem nastanie początek końca czasu.

Będziemy żyć długo i szczęśliwie,

z możliwością utraty szansy

na powrót do świata

obliczeń.

Marcin Rogalski

Timepocalypse

In a sandglass body,

you hold the grains of life.

Your thoughts flow towards me.

The clock faces know nothing,

reality is unaware

of what happens to the continuum,

only our hearts count seconds

in anticipation’s arrhythmia.

Ready, I wait here and am

the most precise sun-dial

ever made.

You will come when my shadow disappears –

in the evening the beginning of the end of time will arrive.

We will live happily ever after,

with the possibility of losing the chance

to return to the world

of numbers.

Marcin Rogalski

Okręt

W Dniu Niepodległości

od wszelakich toksyn czuję się wolny.

Płyniemy…

Po świętowaniu

schodzisz do swojej kajuty.

Pod pokładem

mijasz balast naszych najbliższych i świata.

Dlatego wygrawerowałem na burcie

słowa pieśni Izaaka:

Płyniemy jak łzy, przez potop świętych rzek.

Czuję jak jest

nam gorzko. I słodko,

gdy trzymamy razem ster

– nasz statek tańczy pośród fal.

Marcin Rogalski

The Ship

Upon Independence Day,

I feel free from all toxins.

We sail...

After the celebration,

you descend to your cabin.

Below deck,

you pass the ballast of our kin and the world.

Hence, I engraved on the hull

the verses from Isaac’s chant:

We run like tears, through the flood of holy rivers.

I perceive the blend of

bitterness and sweetness,

while hand in hand at the helm we stand

– our ship pirouettes on the rolling waves.

Marcin Rogalski

L’amour Musical

Jeszcze raz dla Chrystabell

Tej nocy na Gardner Street wykluło się „iskrlę”,

słysząc twoje piosenki.

Stało się Ognistym Ptakiem – otula skrzydłami Błękitną Planetę.

Nie zgaśnie. Papierowy lampion z prezentem – również.

W pokoncertowej ciszy dojrzewam do miłości i wiedzy,

że za chwilę stracę ostatnie pięć minut na rozmowę z tobą,

Gwiazdo Północna. Nikt nie wie, czy wyjdziesz mi na spotkanie.

Przekazuję więc upominek twojemu zespołowi; przy wyjściu z klubu Komedia,

– zobaczysz niewidzialny monument fanowskiej obecności.

Szkoda, że ostatni pociąg nie chce się spóźnić…

Jednak zanim odejdę, pojawiasz się. Zwątpienie przegrało zakład o uśmiech.

Rozentuzjazmowany tłum miłych słów wybiega z naszych ust.

Niektóre nie zdołały się wypowiedzieć, ponieważ skończył się czas.

Pełen muzycznej energii, biegnę od ciebie

do stacji – czeka tam na mnie dalszy ciąg wydarzeń.

Tak bardzo nie chcę być w podróży powrotnej.

Mój odtwarzacz, mój umysł, moje serce odtwarzają cię w pętli

i piszą ze mną ten wiersz, do wspólnej chwili z tobą,

tak pięknie sfotografowanej smartfonem.

Brighton, Wielka Brytania, 28 czerwca 2022

Marcin Rogalski

L’amour Musical

Once more, for Chrystabell

On Gardner Street tonight, a “sparklchick“ hatched,

hearing your songs.

It became a Bird of Flames – embracing the Blue Planet with wings.

It won’t fade. The paper lantern with its gift – it too shall endure.

In the post-concert silence, I mature into love and insight,

that in a moment, I’ll lose the last five minutes for a chat with you,

Midnight Star. No one knows if you’ll come out to meet me.

I pass a gift to your band; outside the Komedia venue,

so you’ll see an invisible monument of fan presence.

It’s lamentable that the last train isn’t willing to delay...

Yet, before I depart, you appear. Doubt loses the bet on a smile.

Enthusiastic words flow from our lips.

Some couldn’t be uttered, as time ran out.

Filled with musical energy, I dash from you

to the station – where the next sequence of events awaits me.

I really don’t want to be on the journey back.

My player, my mind, my heart replay you in a loop,

writing this poem with me, for that shared interlude with you,

so beautifully captured by a smartphone.

Brighton, United Kingdom, June 28, 2022